Indie


Indie 

Podróż kanapowa


Wyruszyć w podróż, w dzisiejszych czasach to żadna sztuka, szczególnie jak ma się trochę pieniędzy i czasu. Oczywiście zawsze wyznaczamy sobie cel wyprawy, punkt do którego chcemy dotrzeć.
Ja mam kilka miejsc na świecie, do których chciałabym pojechać, zobaczyć miasta, krajobrazy, poczuć zapach, poznać ludzi.
Ten proces zawsze zaczyna się od jakieś przelotnej myśli, zdania gdzieś kiedyś usłysznego, a później wszystko toczy się już w głowie samo.
Książki znoszone do domu nie wiadomo kiedy tworzą piękny stos pod ścianą, strony internetowe niemalże automatycznie otwierają się na wyznaczonym celu podróży. Właściwie zanim podejmę decyzję o wyjeździe, mam wrażenie, że już tam była. Dodać tutaj chyba należy, że wcale nie podróżuje często i dlatego miejsc, które chciałabym zobaczyć jest całkiem soporo - szczególnie tych geograficznie położnych wysoko.
Jednak kilka dni temu odbyłam przepiękną podróż z moją przyjaciółką. Pojechałyśmy do Indii. Co prawda nie ruszyłyśmy się z wygodnej kanapy, ale wrażeń mam całe mnóstwo.
Justynka opowiadała, a ja słuchałam.
Indie przyciągają wielu poszukiwaczy nie tylko przygód, ale też  tych, którzy chcieliby wprowadzić swoje życie na wyższy poziom przeżywania, odczuwania, bo Indie kojarzą się przede wszystkim z podróżą metafizyczną.
Decyzja o wyjeździe do tego kolorowego kraju zapadła bardzo spontanicznie i zanim dziewczyny, bo Justynka pojechała ze swoją koleżanką, zadały sobie pytanie- po co nam to wszystko ? - siedziały w samolocie do New Delhi.
Indie w równym stopniu oczarowują jak i  roczarowują.
Już na początku, zaraz  po wyjściu z samolotu dziewczyny stykają się z wszechobecnym hinduskim kombinatorstwem. Po krótkiej rozmowie z taksówkarzem, ladują w zupełnie innym hotelu niż to zaplanowały. Okazuje się, że każdy taksówkarz jest ustawiony z innym hotelem i żadna rezerwacja nie jest istotna, bo kierowca wiezie do hotelu, z którym współpracuje.
Takich przedziwnych sytuacji wynikających z zależności i układów dziewczyny będą  mieć całą masę. New Delhi to przede wszystkim tłum ludzi przelewający się z jedej strony ulicy na drugą i chaos, w którym o dziwo nikt się nie gubi. Życie odbywa się tu na zewnątrz, na zewnątrz domów, na zewnątrz sklepów, na zewnątrz warszatatów itd. Ulica jest domem dla wszystkich, dla bezdomnych, psów, handlarzy i sierot. Ulica jest miejscem dla fryzjerów i kucharzy, tu odbywają się poranna kompiele i wczesnoporanne oczyszczanie organizmu.

Salon fryzjerski


Życie  toczy się na ulicach, drzwi do zakładów usług codziennych -  czyli do okulistów, dentystów, fryzjerów, szewców i krawców są otwarte do późnych godzin wieczornych. W Indiach, które odwiedzają dziewczyny nie ma pięknych łazienek i obszernych kuchni w domach , więc mężczyźni chętnie golą sie u ulicznych fryzjerów, kobiety spędzają długie godziny na rozmowach z okolicznymi sklepikarzami i jedzą na ulicy. Dom jest tylko sypialnią, miejscem, z którego się raczej wychodzi niż, do którego się wraca. To by tłumaczyło dlaczego tak wielu Hindusów spotkać można na codzień wałęsających się po ulicach Bramton, Mississaugi czy Toronto. Oni po prostu przywieźli ze sobą do Kanady styl życia polegający na wychodzeniu.

Intymność nie istnieje, wszystko jest publiczne, o czym dziewczyny przekonują się niemalże na całej trasie podróży.


Warzywniak

Bar szybkiej obsługi

Food truck

Budyń ryżowy - mega dawka


Uciekają z New Delhi szybko, bo chcą zobaczyć jak nawięcej. Jak większość podróżnych są ograniczone czasem. Oczywiście nie wszystko idzie bardzo gładko, pojawiają się pierwsze zatrucia pokarmowe, które ciągnąć się bedą przez kilka dni, ale nawet najdłuższa żmija się kiedyś kończy, a więc i niestrawność też mija.
Z bolącym brzuchem dziewczyny pociągiem jadą do Rishikesh i od tego  momentu, jak mówią, zaczynają się prawdziwe Indie. 

Dworzec kolejowy w New Deli



Ta podróż zapoczątkuje ciekawą znajomość.
Najpierw była północna część Hardward i Rishikesh i tu zetknięcie z brutalną rzeczywistością Indii, które być może są przychylne turystom i poszukiwaczom duchowych przeżyć jednak dla swoich mieszkańców, szczególnie dla młodych dziewczyn są okrutne. 

Hardwar - Ghat Har ki Puauri

Hardwar

Hardwar
W pociągu, który wygladał jak wyjęty z bollywoodzkiego filmu, dziewczyny spotykają Amerykankę, która prowadzi przytułek dla nieletnich dziewczyn, które odważyły się i uciekły od swoich, wybranych przez rodzinę mężów. Często wcześniej gwałcone, poniżane i wykorzystywane w nieludzki sposób, w przytułku znajdują spokój.
Każda z nich niesie ze sobą smutną historię. Jeżeli ktoś urodził się na najniższym szczeblu drabiny społecznej, nie ma szans na wybicie się, umiera na nizinach społecznych, ale niemalże każdy niezależnie od pochodzenia i urodzenia, może zostać tutaj świętym lub przynajmniej oświeconym.
Przyjęcie do tego grona nie jest sprawą trudną - wystarczy wykompać się w świętej rzece Ganges, zmywając w ten sposób z siebie wszystkie grzechy doczesne i już ścieżka do świętości zostaje otwarta. Kto nie ma możliwości za życia wykompać się w świętej wodzie, może liczyć na swoich bliskich, którzy dokonywać będą wszelkich starań, aby pośmiertnie zwłoki spalić w Gangesie. Kto jednak ma życiowego pecha i do rzeki daleko, ma jeszcze jedną szansę na świętość, wystarczy, że po śmierci zostanie spalony według odpowiednich obrzędów, dzięki temu dusza zostanie uwolniona i nic już jej na drodze do świętości nie stanie.

Rishikesh - Święta rzeka Ganges

Rishikesh - Święta rzeka Ganges

Rishikesh - Święta rzeka Ganges

Żywych świętych łatwo w Indiach rozpoznać, to ci ubrani w pomarańczowe szaty.
Dziewczyny oczywiście korzystają z możliwości dostąpienia świętości i pluskają się w zimnej wodzie Gangesu, a konkretnie jedna sie pluska, bo druga stwierdziła, że woli być zdrowa niż święta, woda dla niej była stanowczo za zimna.
Patrząc się na fotografie oświęconych Hindusów zastanawiamy się czy rzeczywiście swoim stylem życia dostępują świętości, czy udaje im się wejść w jakiś kolejny krąg odczuwania? Sam fakt, że nigdzie nie muszą biegnąć, spieszyć się, wojować z kredytami i przytłaczającymi rachunkami, że nie czują presji współczesności, czyni ich magicznymi. Patrząc na tych ludzi widzi się absolutną harmonie ciała z umysłem, a przecież o to w poszukiwaniach chodzi, dojść do spójności, spokoju, żeby mięśnie nie drgały, ręce nie trzęsły się ze zdenerwowania, a myśli żeby przepływały przez nas wolno i spkojnie.
Jeżeli to jest poczaątek drogi  do szeroko pojmowanego oświecenia to ci ludzie na pewno pięknie wyszli z pozycji startowych. 

Ganges





Na podróżnym szlaku była też magiczna świątynia Jain, przepięknie zdobiona, tam modlą się wyznawcy dżinizmu, relgii który naucza o przyjaźni ze wszystkimi żyjącymi istotami, a jego celem jest dobro całego wszechświata - a nie tylko ludzi. Filozofia Dżinizmu mocno kładzie nacisk na to, że zwierzęta i rośliny mają dusze; coś w rodzaju duszy mają także minerały, ogień, woda, powietrze... Wszystkie obiekty zawierają życie i dlatego nie powinny być eksploatowane i wykorzystywane przez ludzkość, ale traktowane jak nasi życzliwi przyjaciele. Gwałt zadany istocie ludzkiej lub innym istotom jest gwałtem zadanym samemu sobie.
Finezja, misteria wykonania całego kompleksu, a także atmosfera tego miejsca sprawia, że nie można go pominąć odwiedzając Indie.

Świątynia Jain




Przysłuchuję się tym opowieścią Justyny, przeglądam album ze zdjęciami i wchodzę coraz głębiej w klimat zaczarowanych Indii, które moja przyjaciółka próbuje odczarować pokazując mi bezwlędność tego kraju, gdzie życie nie jest żadną wartoscią.









Świątynia Jain - widok z oddali



Śmierć oswaja się tam na każdym kroku, płonące stosu ze zmarłymi nad Gangesem wpisują się w codzienność wielu miast. Ludzie na ulicach nie okazują sobie żadnych uczuć, nie ma zakochanych par, uścisków i czułych powitań. Podczas całej podróży, dziewczyny spotykają tylko jedną, objętą parę, to młode małżeństwo, które tuląc się do siebie zapozuje do zdjęcia. Wydają się być szczęśliwi, choć nic nie mają, są bezdomni.


Domy mieszkańców  tego kraju są w większości prawie niezagospodarowane. Nie ma kuchni, wszystkie posiłki przygotowywane są na zewnątrz, albo kupuje się je od ulicznych kucharzy. Takimi stoiskami, z regionalnymi potrawami, oblepione są całe ulice, dziewczyny nie miały odwagi spróbować żadnych z serwowanych na ulicy znakomitości.














Ciekawym rozwiązaniem są też pralnie publiczne. Oczywiście można swoje ciuchy wyszorwać na kamieniach Gangesu, ale można też odddać do pralni, gdzie głównie mężczyźni, w wielkich kadziach piorą ubrania z całego miasta. Wygląda to jakby ubrania, bez żadnego ładu i składu, były wrzucane do wielkich garów i prane, a jednak w chaosie jest metoda, bo pod koniec dnia odzież trafia we właściwe ręce.

Mumbai - pralnia miejska

Odpoczywający pracownik pralni 

Mumbajska Frania

Sterylizacja szpitalnego prania

Na zdjęciach, pokazywanych przez Justynę, szukam bombajskich slamsów, o których czytałam na setkach kartek książki Gregora Davida Robertsa pt. Shantaram.
Dziewczyny o slamsy tylko zahaczyły, fotografując jedynie zewnętrzną ich ścianę, do środka, do środka piekła na ziemi, mają wstęp tylko jego mieszkańcy.

Jusynka opowiada o biedzie Indii, o niszczejących, pięknych pałacach macharadżdżów, o obojętności na codzienność jaką można zaobserwować wszędzie, zarówno w wielkich miastach jak i indyjskich wioskach. Slamsami nie są zinetersowane, to jedno z najbardziej przygnębiających miejsc jakie widziały.



Slamsy w Mumbaju


Życie codzienne w slamsach 





A co najbardziej im się podabało, zachwyciło, pozostało w pamięci na zawsze? Oczywiście Taj Mahal - uznany za jeden z Cudów Świata, podobno najpiękniejszy dowód miłości i jednocześnie grobowiec znany ludzkość. Biała budowla, Tadż Mahal, z kopułami w kształcie cebuli jest symbolem Indii. Codziennie odwiedza ją 25-35 tysięcy turystów z całego świata. Na podstawie podań i legend związanych z jej powstaniem napisano wiele romansów, nakręcono niezliczoną ilość filmów, szczególnie w indyjskiej wytwórni Bollywood. I choć historycy próbują legendę o wielkiej miłości szacha do jednej ze swych żon obalić, Hindusi oraz ogromna większość przybywających do azjatyckiego kraju turystów nie wierzy im i woli tę bardziej romantyczną wersję wydarzeń.


Agra - Taj Mahal


Agra









Agra - bezdomna rodzina


Fryzjer męski

Pamiątkowe zdjęcie rodzinne - rodzina nieznana

Siedzimy na kanapie jedząc słodkie pomarańcze i zastanawiamy się co przyciąga ludzi do Indii, czy rzeczywiście są takie niezywkłe i magiczne? Ksiądz prof. Józef Tishner powiedział kiedyś - " Gdy człowiek nie wie, co robić, sumienie mówi mu - szukaj". Może właśnie poszukiwania przyciągają ludzi do Indii. Odmienność i egzotyka tego miejsca. Odłamów różnych religii, wyznań i sekt jest tutaj tak wiele, że każdy znajdzie coś dla siebie. W Indiach znajdziemy religie bardzo wymagające i żądające od nas pełnej ascezy do końca życia, lub takie, które stawiają nam jedynie za zadanie wierzyć - w co? W Boga oczywiście, albo w bogów wielu, zależy kto co wybierze.
Justyna mówi, że do Indii uciekają ludzie, którzy chcą się uwolnić od zachodniego stylu życia
. Pośpiech i nadmiar obowiązków niektórych przytłacza tak bardzo, że jedynym właściwym rozwiązaniem jest podróż - choćby na koniec świata.
Czy rzeczywiście Indie to najbardziej spirytualny kraj na świecie ? W przekaniu wielu, nie ma tak głeboko pozamaterialnego kraju jak Indie.


Każdy święty chodzi uśmiechnięty

Sadhu


Można zaszyć sie w hinduskich pustelniach - aśramach, które najczęściej zakładane są przez mistrza duchowego - guru.
Można zostać świętym i świadczyć o swojej religii wędrując po drogch Indii, można zostać mistrzem jogi, a można nie robić nic, po prostu być.

Komentarze

Popularne posty